niedziela, 3 lutego 2013

XIX Cudowny nieznajomy... ZNÓW?!


Dziewczyna rozstała się z zespołem już kilka godzin temu i właściwie sama nie rozumiała tego co właśnie robiła. Przed jej oczyma rozpościerała się słynna ulica Oxford Street. Pomimo późnej pory tłum był dość gęsty. Sandra szła spokojnym krokiem zupełnie nie zwracając uwagi na to, że co chwilę ktoś ją szturcha w pogoni za czasem. Ludzie w Londynie, a szczególnie widoczne jest to w centrum, ślepo biegną po szczeblach kariery. Zupełnie nie zwracając uwagi na to, że obok jednego z wejść do metra codziennie przesiaduje ten sam mężczyzna wgrywając przeróżne melodie na pachołkach drogowych. Co jakiś czas ktoś się przy nim zatrzyma. Głównie turyści bo dla miejscowych jest to kolejny biedak, który próbuje wyłudzić pieniądze. Kilka metrów dalej  znajduje się zachudzony chłopak bez koszulki, który próbuje przecisnąć się przez ciasne metalowe obręcze, które co chwila zmniejszają swoją wielkość. Nikt nie zastanawia się ile odczuwa przy tym bólu tylko po to, by ktoś wrzucił mu do kapelusza chociaż tego jednego funta. W innych miejscach znajdziemy niespełnionych muzyków, żywe posągi, tancerzy, różnego rodzaju grupy muzyczne wygrywające melodie narodowe i wiele innych. Dla miejscowych są to tylko dziwacy, którzy często zamiast znaleźć pracę wychodzą na ulicę i kombinują. Być może... Ale zapominają o tym, że jest wiele osób, które nie mogą z wielu przyczyn znaleźć pracy nawet tej najgorszej. Często... Robienie z siebie idioty pozwala im na jako takie przeżycie. Dziewczyna oderwała wzrok od zabieganego tłumu. Stanęła na środku chodnika i wypatrzyła po drugiej stronie ulicy młodego gitarzystę. Wygrywał piękne nieznane melodie. Polka była pod wrażeniem jego umiejętności...

Jedyne o czym pomyślała to to, że Brianowi jeszcze do niego daleko. Uśmiechnęła się sama do siebie i szybkim krokiem przebiegła nie zauważona przez ulicę w kierunku chłopaka przy którym nikt się nie zatrzymywał. Zadziwiało ją to jak to możliwe, że ludzie są tak tępi, ślepi i głusi. Podeszła do niego i dyskretnie zajrzała w futerał, widniało w nim kilka pensów. Sandra pomachała delikatnie głową z niedowierzaniem i spojrzała na gitarzystę który ze spuszczoną głową i w kapeluszu wygrywał kolejne melodie. Nie pewnym krokiem podeszła do niego i przysiadła blisko na zimnym murku. Pomyślała, że pomoże mu zdobyć kilku widzów. Chłopak nie reagował na jej obecność.

S: Zagrałbyś mi coś bardziej znanego np. Ed Sheeran - The A Team?


Chłopak spojrzał zdziwiony na uśmiechniętą brunetkę. A melodia przestała się unosić .

Sandra wyjęła drobne - Zapłacę- mrugnęła i wrzuciła je do futerału.

Chłopak : Jak sobie panienka życzy. - uśmiechną się, przeniósł wzrok na gitarę i po chwili do uszu dziewczyny dobiegła melodia. Sandra uśmiechnęła się jeszcze szerzej i zaczęła śpiewać.

Chłopak w mgnieniu oka przeniósł na nią wzrok i wbił w nią wielkie błękitne oczy. Sandra puściła mu oczko cały czas śpiewając. Nie minęło 10 s. a ludzie zaczęli się przy nich zatrzymywać. Z sekundy na sekundę oboje czuli się co raz lepiej i zaczynali się świetnie bawić , z minuty na minutę przybywało widzów a po około godzinie uzbierali sporą sumkę. Para zakończyła występ. Ukłonili się i podziękowali za uwagę. Nie którzy stali ciągle robiąc zdjęcia czy nagrywając filmiki, inni klaskali, a jeszcze inni wracali do swoich obowiązków. Czyli to co działo się przez ostatnią godzinę. Sandra stała przypatrując się jak chłopak zbiera manatki i po chwili oboje opuścili już puste miejsce.
Chłopak: WoW. To było niesamowite! Masz świetny głos! Dzięki tobie zarobiłem w godzinę tyle co w ciągu 2 tygodni ! - Chłopak szedł przy uśmiechniętej brunetce niemalże skacząc i ciesząc się jak małe dziecko. Raz biegł, innym razem znów prawie stał, to przodem do dziewczyny, raz tyłem, za nią i obok niej. Sandra latała za nim wzrokiem i powoli udzielała jej się głupawka. Zachowywali się jak dzieci. Co chwilę chwaląc swoje talenty. Tak jakby znali się od lat. Sandra szła cały czas w stronę swojego domu, a chłopak chyba nieświadomie ją odprowadzał. Dziewczyna zobaczyła ukochany budynek i oboje przyśpieszyli kroku. Sandra celowo, chłopak znów - nie świadomie. Gdy stali już przed jednym z budynków.
S: Tu mieszkam! - Udała jedną z pań z TV, które próbują opchnąć różne przedmioty naiwnym klientom.
Chłopak : WoW!
S: A to coś nowego tego jeszcze od ciebie dzisiaj nie słyszałam. - sarkazm.
CH: Wybacz. Cóż za piękny pałac królewno... - ukłonił się na znak szacunku.
Sandra weszła na teren posiadłości i kierowała się w stronę wejścia.
CH: Czekaj! A pieniądze?! - Sandra zdezorientowana odwróciła się w jego stronę. - No z występu... - Chłopak puścił oczko i wyciągną w kierunku oddalonej o kilka metrów dziewczyny, dłoń, w której trzymał woreczek z monetami, które przy przy każdym ruchu wydawały zabawne dźwięki kojarzące się brunetce z kreskówkami. Dziewczyna podeszła do blondyna i gestem ręki nakłoniła go do schowania pieniędzy.
S: Pieniędzy nie dostaje się za nic... - Dziewczyna uśmiechnęła się. Chłopak na te słowa ponownie skierował w jej kierunku woreczek.
CH: Za nic nie, ale dzięki tobie je zdobyliśmy, a oto twoja połowa.- Brunetka zrobiła krok w tył i pomachała przecząco głową z szerokim uśmiechem na twarzy.
S: Nie wiem o czym mówisz ja tylko siedziałam obok na murku i sobie podśpiewywałam. - Polka powoli stawiała kroki w tył, by po chwili odwrócić się i przyśpieszyć.
CH: DZIĘKUJE! - Krzykną tak głośno, aby dziewczyna, która właśnie otwierała drzwi mogła go usłyszeć.
S: Ale za co ?! - Zadała pytanie retoryczne i uśmiechnęła się powstrzymują śmiech.
CH: A powiesz mi przynajmniej jak masz na imię ?! - Dziewczyna odwróciła się i podeszła z powrotem do blondyna czekającego przed posiadłością.
S: Sandra.
CH: Ładnie...
S: A ty ?
Ch: Nazywam się...

2 komentarze: