Wciągająca opowieść o życiu jednej z polskich nastolatek za granicą. Wraz z nią przeniesiesz się do wyższych sfer. Pomoże Ci poznać świat gwiazd i ich prawdziwe tajemnice. Szokująca historia - tylko tutaj.
niedziela, 10 lutego 2013
XXI Strach pomyśleć...
Polka dała się ponieść chwili i nie zwróciła uwagi, że nie jest w tym pomieszczeniu sama. Gdy zaczęła robić obrót i zwróciła się obliczem w kierunku towarzysza spostrzegła, iż ku jej wielkiemu zdziwieniu jest to...
Blanca z Julią na rękach i Szymonem wtulającym się w jej drobne ciałko i wychylającym zza niej głowę. Dzieci wyglądały na nieco wystraszone natomiast niańka bawiła się w najlepsze.
B: Jak dziecko... - uśmiechnęła się i pomachała głowa z rezygnacją. Sandra od jakiegoś czasu stała w bezruchu i nie wiedząc jak skomentować sytuację po prostu się zaśmiała. Kobieta chwyciła Szymona za malutką rączkę i skierowała się w kierunku innej części domu.
B: Chodźcie dzieci wystarczy. Mam nadzieje, że klaun wam się podobał, a teraz idziemy do bawialni. - Kobieta powoli kierowała się w kierunku wyjścia z dużego holu. Odwróciła się raz w kierunku rozbawionej Polki i puściła oczko. Sandra kochała tą kobietę. Nie traktowała jej jak pracownicy. Wręcz przeciwnie jak rodzinę. Miała w niej wsparcie i przyjaciela. Blanca była niczym jej babcia. Brunetkę zdziwiło, że pomimo tak późnej pory kobieta dalej jest w ich domu.
S: Przepraszam! - krzyknęła do znikającej staruszki. - A gdzie Amelia i Mateusz? Powinni już wrócić z pracy... - kobieta odwróciła się i poprawiła Julkę wiercącą się na jej rękach.
B: Ahh przepraszam... Zapomniałam ci powiedzieć. Pan Mateusz dostał telefon i oboje musieli wyjechać. Sprawy biznesowe. Pan Mateusz potrzebował pani Amelii do pomocy więc pojechała z nim.
S: Ok. Kiedy wrócą ? - Zapytała z uśmiechem rozluźniając sytuację. Miała wrażenie, że Blanca źle czuła się z faktem iż czegoś zapomniała w końcu zawsze była poukładana. Ale Sandra uważała, że po tym wszystkim co przeszła przed chwilą można to sobie 'wybaczyć'.
B: Podróż jest zaplanowana na 10 dni. Ale wszystko może ulec zmianie.
S: Ok. To ja idę do siebie. - pomachała w powietrzu karteczką z numerem na znak, że jak najszybciej musi go sobie zapisać. Była pewna, iż Blanca obserwowała to co działo się przed budynkiem.
B:OK. - kobieta rzuciła na odchodne i po chwili już jej nie było. Sandra szybko wspięła się po pięknych, marmurowych schodach i już po chwili była w swojej sypialni. Rzuciła się na łóżko i wyjęła z szafki nocnej IPhone'a. Zapisała numer w książce adresowej i wyciągnęła się wygodnie na łóżku. Pomimo tak emocjonujących wydarzeń jednego dnia postanowiła się jeszcze zabawić.
Szybko wybrała numer przyjaciółki i po chwili usłyszała sygnał.
Melody: No hej piękna ! - usłyszała melodyjny głos roześmianej blondynki. W tle dało się słychać męski śmiech. Nie trudno się domyślić, że był z nią Trevor.
S: Hej słodziaki!
M:Co tam?
S: Jest sprawa... -
M: Trevor kurcze... Zostaw mnie na chwilę debilu! - blondynka przedrzeźniała się z chłopakiem. - Mów!
S: Mam pełny barek! - Sandra usłyszała jak ktoś szarpie telefonem.
Trevor: A Mateusz i Amelka?! - brunetka zaśmiała się. No tak - jak impreza to on pierwszy do tego ten akcent przy wymawianiu polskich imion.
S: Wyjechali na jakiś czas. - Sandra usłyszała dźwięk kończący połączenie. Zdziwiona spojrzała na wyświetlacz i tylko się uśmiechnęła. Odłożył sprzęt na miejsce i zbiegła do wielkiego salonu ominęła wszelkie przeszkody stojące na jej drodze i dorwała się do sprzętu, a po chwili dom wypełniła głośna muzyka wypływająca z wielkich głośników stylowo porozmieszczanych po ogromnym salonie. Nie bała się, że może obudzić śpiące już pewnie dzieci. Były w innej części domu co za tym idzie nie miały prawa nic usłyszeć czy zobaczyć. Przeszła do kuchni i wyjęła szkła, przygotowała kilka przysmaków i po chwili tanecznym krokiem zmierzała do salonu, by przyszykować stół. Usiadła wygodnie na skórzanej kanapie i wpatrywała się przez okno w ciemne ulice Londynu. Pomimo głośnej muzyki usłyszała jak ktoś dobija się do drzwi.
Poderwała się z miejsca i ledwo wyrabiając na zakrętach wbiegła do przedpokoju.
Otworzyła zamaszyście drzwi. Pech chciał, że straciła równowagę. Na szczęście chwyciła się drzwi. Widząc przed sobą Trevora rzuciła się na niego obdarowując soczystym buziakiem w policzek, a następnie przerzucając się z zadowolonego chłopaka na roześmianą blondynkę. Uderzyła w nią z taką prędkością, że tylko się zachwiały, a już po upływie kilku sekund leżały jedna na drugiej.
T: Hej to moja działka! - udał obrażonego i podniósł brunetkę leżącą w tej chwili na blondynie tak, że ta stała teraz w pionie.
S: Pfffff... - uśmiechnęła się delikatnie tak, by nikt tego nie zauważył.
Szatyn podszedł do blondynki i pomógł jej wstać jednocześnie utrzymując konwersację.
T: Co to za okazja ?
S: Zwolnili mnie i jestem wolna ! - wykrzyczała szczęśliwa jednocześnie podskakując.
Para spojrzała na nią zdezorientowanym wzrokiem. Chyba żadne z nich nie wiedziało jak ma skomentować sytuację. Trzeba być kompletnym idiotą, żeby cieszyć się z czegoś takiego.
M: Gorzej ci? - zapytała zdezorientowana Angielka.
Teraz to Sandra wyglądała na zdezorientowaną.
T: Brałaś coś ? Wiesz, że zamiast łykać tabletki możesz z nami pogadać? Tak?
S: No wiecie co ! - Sandra była lekko zdenerwowana. - Może nie brzmi to ciekawie, ale jest zajebiście. - uśmiechnęła się szeroko, odwróciła się w stronę drzwi, machnęła ręką i po chwili cała trójka zmierzała w stronę salonu.- Moment - Szepnęła sama do siebie. Nagle dziewczyna przystanęła, odwróciła się wkurzona i lekko rozbawiona w stronę pary idącej za nią, wymieniającej się pytającymi spojrzeniami. - Jakie kurwa tabletki ?! - Żadne z jej towarzyszy nie wytrzymało. Ulżyło im, że dziewczyna nic nie brała + to jak się zachowywała zdecydowanie poprawiło im humor. Tarzając się ze śmiechu dotarli do salonu, a chłopak przyciszył muzykę. Podszedł do zdziwionych dziewczyn i nalał sobie procentów. Obie przeniosły na niego pytający wzrok.
Chłopak rozsiadł się wygodnie na fotelu naprzeciwko przyjaciółek i uniósł delikatnie szklankę z trunkiem jednocześnie skiną lekko głową.
T: Opowiadaj.- Teraz w pokoju zapanowała cisza. Po niespełna 30 minutach wiedzieli już wszystko co wydarzyło się w ostatnim czasie. Zaczynając od imprezy, a kończąc na śpiewaniu na ulicy.
S:... i mam jego numer!
M: Nie gadaj?! Przystojny jest?! - chłopak przewrócił tylko zabawnie oczami i przez najbliższe 5 minut przysłuchiwał się rozmowie dwóch podnieconych nastolatek. Nie wytrzymując dłużej. Podszedł do sprzętu i podgłośnił muzykę tak, by nie było słychać nawet ich krzyku. Chwycił trunek z barku, podbiegł do dziewczyn tanecznym krokiem i nalał każdej po kolei. Szkoda, że nie przyszło mu do głowy jak to się skończy...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
boskie zapraszam do mnie http://love-friendship-hatred.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńMega rozdział.
OdpowiedzUsuńBOOSKIE !!!!
OdpowiedzUsuńSzybko dodaj następny proosze
Już się boję... ;)
OdpowiedzUsuń