niedziela, 20 stycznia 2013

XIII O nie!


N: Ale Zayn powiedział...

Lu:..., że to zwykła znajoma. Błagam ... Być może nie jest jego dziewczyną, ale on by tego chciał – dokończył zdanie i uśmiechną się triumfalnie w stronę przyjaciół.- Liam. Piłeś wczoraj?
Li: Nie. – Spojrzał zdziwionym wzrokiem na Louisa, który wyglądał jakby czekał na jego dalszą odpowiedź – Ale co w związku z tym?


Lu: Powinieneś pamiętać co się stało.

Niall i Harry momentalnie przenieśli wzrok na Liama. Li: Za bardzo byłem zajęty pilnowaniem was i chowaniem się przed paparazzi, żeby zwrócić uwagę na Zayna i jakąś panienkę .
H: Jesteś pewien, że nie widziałeś ich w klubie chociaż  przez chwilę? – dopytywał się brunet.
Li: Sklerozy nie mam! – starał się zmiażdżyć  przedmówcę wzrokiem. N: Ogarnij ! Nie o to mu chodziło – blondyn starał się uspokoić sytuację. Nie chciał kolejnej kłótni. H: Nie ważne.
N: Co z fanami? Powinni znać prawdę! H: Zayn pewnie wszystko wyjaśni gdy tylko emocje opadną. Lu: Dokładnie, a teraz dajmy mu spokój.
~*~

Sandra stała wpatrując się w niebo i wdychając o dziwo świeże powietrze .Było to dziwne zwłaszcza, że mieszkała w centrum miasta .


“Chyba padało...”-myślała jednocześnie zastanawiając się jaki kształt ma chmura, której się przyglądała. 


Uwielbiała to  robić. Poczuła dotyk małych rączek i ciągnięcie za bluzkę. Odwróciła się i zobaczyła gotowe już do wyjścia dzieciaki. 

Sandra stała wpatrując się w niebo i wdychając o dziwo świeże powietrze .Było to dziwne zwłaszcza, że mieszkała w centrum miasta .
“Chyba padało...”-myślała jednocześnie zastanawiając się jaki kształt ma chmura, której się przyglądała. 
Uwielbiała to  robić. Poczuła dotyk małych rączek i ciągnięcie za bluzkę. Odwróciła się i zobaczyła gotowe już do wyjścia dzieciaki. 
Uwielbiała to  robić. Poczuła dotyk małych rączek i ciągnięcie za bluzkę. Odwróciła się i zobaczyła gotowe już do wyjścia dzieciaki. 
-Dzieciaki czekajcie ! Zajdziemy do sklepu. Dobrze? – dziewczyna skierowała te słowa do słodziaków.
- A kupisz nam lody? – Zapytał chłopiec.
- Jasne, że tak ! – Gdy wypowiedziała te słowa o ton głośniej niż wcześniejsze poczuła lekkie ukucie w skroniach, ale było ono zdecydowanie mniejsze niż te, które czuła zaraz po przebudzeniu. 
Chwyciła dzieciaki za ręce i stanęła przy krawędzi jezdni. Tak jak zawsze kierowca zatrzymał się pomimo tego, że nie było pasów i pozwolił jej swobodnie przeprowadzić dzieci na drugą stronę. Brunetka skinęła głową na znak wdzięczności i pędem ruszyła w stronę sklepu. Będąc już na miejscu wykorzystała to, że maluchy przeszukują zawartość lodówek i   zaczęła szukać magazynów, których jeden z egzemplarzy zdobił szyby sklepowe, ale nigdzie nie mogła ich znaleźć. Podeszła do lady z nadzieją, że obsługa pomoże jej w wykonaniu tego zadania.
- Przepraszam Pana bardzo. – Mężczyzna spojrzał na nią z pod swoich krzaczastych brwi. – Czy mógłby mi Pan pokazać gdzie leżą te czasopisma – mówiąc to wskazała  palcem na produkt leżący na wystawie. Przez chwilę wydawało jej się, że ekspedient jest w lekkim szoku, ale już po chwili wstał i podał jej egzemplarz leżący na wystawie. 
- Ostatni. – Usiadł z powrotem na swoje miejsce.
- Dziękuje bardzo. – Dziewczyna odwróciła głowę w bok, by móc swobodnie spojrzeć na poczynania dzieci, ale nigdzie ich nie widziała. Szybko złapała w dłoń gazetę i ruszyła w głąb sklepu. Bała się, że mogły wyjść na zewnątrz pomimo tego, że była świecie przekonana, iż nikt z niego nie wychodził. A może jednak... Czuła jak jej serce przyspiesza, a krew zaczyna wrzeć. Jeszcze nigdy nie bała się aż tak bardzo. Przecież to Londyn. W twoim własnym domu może stać ci się krzywda.  Dziewczyna zaczęła wołać pociechy, ale nie usłyszała odpowiedzi. Sprawdziła już cały sklep. Niestety nigdzie ich nie było. Odwróciła się na pięcie i biegiem ruszyła w stronę ekspedienta.
- Widział Pan jak wychodziła stąd dwójka dzieci? – Mówienie przychodziło jej z trudnością. Czuła jak słowa więzną jej w gardle. Mężczyzna pokiwał przecząco głową.
- Nikt stad nie wychodził. – Miliony myśli uderzały w nią z prędkością światła.


„ Jak to nikt nie wychodził ?! Przecież ich tu nie ma ! To jakiś kiepski żart?!” – miała wrażenie, że jej myśli krzyczą. 

Nagle usłyszała przeraźliwy huk. Jej serce wybijało co raz to niespokojniejszy rytm. Pod wpływem impulsu ruszyła w stronę, z której dobiegł hałas, a to co zobaczyła odebrało jej mowę.  

4 komentarze:

  1. Co jej odebrało mowę? Wstawiaj next!

    OdpowiedzUsuń
  2. Zostałaś nominowana do Liebster Awards :) Więcej szczegółów na http://www.sophieblog69.blogspot.com/ x

    OdpowiedzUsuń
  3. To już było. Od miesięcy czekam na nexta!!!!!!!!!!!!!!!!!! (ale wykrzykników mi sie zrobiło... ;))

    OdpowiedzUsuń